Komentarze: 0
Płyną wolno obłoki i liść ostatni
drży na listopadowym wietrze
zapach jesieni dobija się do krawędzi duszy,
świat cały to ja, to twój głos
na tle nocnego nieba
pod biliardami spadających gwiazd,
cóż więcej trzeba oprócz spokoju
miejsca wszechciszy poza rozwojem świata
naturalistycznego krajobrazu bez filozoficznej otoczki
z prostym kubkiem zbożowej kawy
wśród opadłych liści brzoz
tych,co nadaja sie na krzyże powstańcze
bo szybko o nich zapomina świat,
krople cudzej krwi nie bolą
tak, jak nie pala łzy sprzed dwustu lat.
Trzeba budzic sie rano
i biec, gonić, pędzić by Się Stać...
mięsień bez uczuć, czysta anatomia
to tylko pojęcie, tak samo, jak czas
powiem ostani i zgasł dziś
świecy blask...